- Co chcesz tym uzyskać?- spojrzałam na mamę.
- Uzyskać?- zaśmiała się- Kochanie to tylko randki nie koniec świata
-Ale nie powiedziałaś że się już z kimś spotykasz- poprawiła włosy i spojrzała na mnie
- Nigdy nie było chwili żebym nie myślała o tobie o tym co jest tobie potrzebne- zagryzła wargę- Zawsze martwi się o wszystko taka jest moja rola, ale do końca życia nie będziesz mieszkać ze mną- wzruszyłam ramionami. Na razie nie zakładało się abym skończyła liceum przed trzydziechą/.Popatrzyła na mnie z troską nienawidzę gdy tak robi
- Gdy będziesz mieć swoje dzieci zobaczysz jak to jest..Tylko...-uniosłam brwi- Bądź po prostu szczęśliwa na dorosłość przyjdzie odpowiedni czas
- A nie jest już czas?- pokręciła głową
- Nadal jesteś moją malutką córeczką..
- Dobra , dobra idź już na tą randkę i się nie rozklejaj- po wyjściu mamy zadzwoniła do Sandry, ale nie odebrała. Pewnie leży gdzieś pijana w końcu piątek. Rano napisałam do Idy czy wszystko ok. Odpisała ''ok'' i tyle. Marlena nadal przeżywała załamanie, Kacper to inny gatunek ludzki. Daniel wyrwał jakąś laskę i są na randce. Wszyscy żyją, a ja siedzę w dresie w piątkowy wieczór. Czy wszechświat chce dać mi kopa w dupę? Wielkiego! Ah po co ja się użalam nad sobą. Sięgnęłam po wódkę z barku , z którego mama korzystała raz do roku . Skoro nikt nie chce pić ze mną to sama się napije ze sobą. Dobre i takie towarzystwo. Po kilku kielonach życie nabrało kolorów. Leżałam na kanapie. No może zwisałam to lepsze określenie. Drzwi wejściowe się otworzyły. W progu stał Ida, albo jej zjawa./ Ciężko stwierdzić. Wyglądała okropnie ślicznie. Jej długie włosy były krótkie i to dosłownie ledwo sięgały ramion, miała na sobie sukienkę koktajlową i szpilki, przy niej wyglądałam jak bezdomny. usiadła na oparciu i popatrzyła na mnie. uniosłam głowę z podłogi i oprałam się na łokciach.
- Ee wszystko ok?- spytałam pijackim głosem
- Ok- niech ją szlag- Idziemy na imprezę- rozejrzała się dookoła- W towarzystwie ludzi nie wódy
- Wszyscy mnie olali a ona nie- pokazałam prawie pustą butelkę wódki. No dobra kilka kielonów przemieniło się naglę w kilkanaście.
- Idziesz?
- Co jest z tobą?- wzruszyła ramionami
- Czegoś nie mówisz- akurat teraz zebrało mi się na czułe rozmowy
- Każdy ma jakiś sekret. Tylko dla siebie- ja nie? Wszystko im mówię. I może to jest błąd, ale moje życie jest tak nudne i żałosne że nie mam nawet czego ukryć. - Obcięłaś włos- zauważyłam mądrze
- Postanowiłam zmienić swoje życie- Czekałam aż wyjaśni, ale zajęła się swoimi paznokciami
- Postanowiłaś zmienić swoje żucie?- powtórzyłam - Ktoś umarł?
Marlena
Nie spodziewałam się tak szybkiego obrotu wydarzeń, ale w tej chwili nie narzekam. Jego usta na moich. Mimo rozstania i tego co mi powiedział pragnęłam tego tak bardzo. Zranił mnie, ale teraz to nie było ważne. Ważne było to jak się czuje teraz.
- Słuchaj- powiedział Marcin zakładając spodnie- Na prawdę czuje się winny tego że cię zdradziłem.
- Czy musimy o tym gadać teraz?
- Przespałem się z Sandrą- podniosłam gwałtownie głowę- To było na jednej imprezie była tak zalana i na ćpana że pewnie nie pamięta a potem całowałem się z Idą- to był jak cios w twarz. Nie mogłam wypowiedzieć ani słowa. Zapomniałam jak się mówi. Zabrałam swoje rzeczy i popatrzyłam na faceta, którego kochałam jak na innego człowieka. Chociaż teraz wiem kogo powinnam znienawidzić. Wyszłam, po prostu wyszłam. Na dworze lało idealnie. Nawet nie płakałam. Czułam się jak szmata. Jak mogłam myśleć że bedzie dobrze po takim czymś. Nie wiem czego nienawidzę bardziej siebie czy jego. Jeszcze przespał się z Sandrą?! I ten pocałunek z Idą od kiedy mnie zdradzał i z kim? Weszłam do mieszkania i zauważyłam mamę w kuchni, ale nie miałam ochoty z nią gadać.
- Marlena?- niech to szlag. Oparłam się o kolumnę i popatrzyłam na nią- Coś się stało?- wzruszyłam ramionami. Wytarła ręce w ścierkę i wzięła kilka oddechów.- Rozmawiałam z mamą Sandry- wywróciłam oczami - Rozwodzą się- uniosłam brwi nie mówiła nam- Ale to nie ważne, chodzi o...znasz jej chłopaka?- Ona ma chłopaka?!
- Nie, a co z nim?
- Nie nic- uśmiechnęła się i wróciła do gotowania. Chyba czegoś mi nie mówi. Prychnęłam, ale nowość
- Mamo?- Usiadła przy wyspie kuchennej.
- Po prostu- zaczęła- Jej mama się o nią martwi. Ciężko w to uwierzyć, ale chyba bierze coś- Sandra i dragi wybuchowe połączenie jakoś mi nie jest ciężko w to uwierzyć. Nie powiem jej że to nie nowość chociaż... Ona przespała się z moim chłopakiem. Nie pomyślała aby mi o tym powiedzieć.
- Lepiej się upewnić- mama zamrugała kilkakrotnie i się dopiero odezwała
- Podejrzewasz coś?- wzruszyłam ramionami i wyszłam. Karma to suka i Sandra też. Odpłacę się za na dobre a z Idą się rozliczę inaczej. Nawet wiem jak.
Sandra
- Słuchaj nie mam problemu po prostu się źle czuje!- spojrzałam na Krystiana, ale nie wyglądał na przejętego. Siedziałam na muszli klozetowej i próbowałam się ogarnąć, ale coś mi nie wychodziło. Ta impreza stała się beznadziejna.
- Napij się to ci przejdzie- spojrzałam na niego spod łba.
- Jak nie chcesz mi niczego dać pójdę do kogoś innego- uśmiechnęłam się słodko. Chciałam obok niego przejść, ale złapał mnie za nadgarstek. Pocałował mnie brutalnie aż bolało. Jego ciemne oczy pociemniały bardziej. Uśmiechnęłam się triumfalnie kiedy wyjął z kieszeni jedną tabletkę. Przyssałam się do niego jak pijawka.
- Tylko nie przesadzaj z tym mocny towar- wsunął mi do tylnej kieszeni rękę- Pokiwałam głową.
- Wynagrodzę ci to- uniósł brwi. Polizałam wargi- Później- szepnęłam do jego ust i wyszłam. Miał na prawdę dobry towar po chwili już się świetnie bawiłam piłam, tańczyłam i nie zwracałam na nic uwagi. Na biodrach poczułam czyjeś ręce. Odwróciłam się. Przede mną stały Ida i Zuza. -
-Siema!- krzyknęła Zuza. Zaciągała się. Spojrzałam pytająca na Idę
- Ma nową przyjaciółkę wóde!- zaśmiałam się po chwili zobaczyłam ze Zuza trzyma się Idy jak koła ratunkowego. Ciekawe jak tu ją doczłapała. Choć blondynka też wyglądała na wstawioną.
- Długo już jesteście?!
- Chwilę.. no dłuższą- zaśmiała się. Zuza mruknęła coś pod nosem. Złapałam ją za rękę i pociągnęłam w stronę kibla. Posadziłyśmy brunetkę przy wannie blisko toalety.
- Mam niezły towar- szepnęłam. Ida westchnęła- No weź bez ciebie to nie to samo tylko jedna mała tabletka.
- Nie...
- Nie mam krechy- wyjaśniłam szybko. - To jest lepsze- nie wyglądała na przekonaną.
- Od kogo?- wzruszyłam ramionami z uśmiechem. Pokręciła głowę niedowierzająca, ale łyknęła tabletkę. - Zuzie nawet nic nie mów i tak nie weźmie.
- Prosze cię w tym stanie wszystko łyknie- złapała mnie za rękę, ale ją zignorowałam -Zuzu chcesz coś na poprawę? - brunetkę wyciągnęła ledwo rękę przed siebie, uśmiechała się. To dobry znak.
- Jesteś nie możliwa
- Powiedziała świętoszka- wyszłyśmy z łazienki. Cały świat wirował . Było cudownie, ale miałam fazę. Idę zgubiłam gdzieś a Zuza wyglądała lepiej już stała na nogach i tańczyła. Mówiłam że poczuje się lepiej. Krystian złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Chciałam go pocałować, ale był wściekły- Co jest?- pociągnął mnie do sypialni. Wepchnął do środka. - Powiedz co jest?1- prawie krzyczałam
- Zamknij ryja!- warknął. Chciałam wyjść, ale pchnął mnie na łóżko- Przepraszam- szepnął. Pomasowałam nadgarstek. Wyszedł po prostu wyszedł? Już nie miałam ochoty na imprezę.