sobota, 21 listopada 2015

Rozdział 4

Zuza

- Co chcesz tym uzyskać?- spojrzałam na mamę.
- Uzyskać?- zaśmiała się- Kochanie to tylko randki nie koniec świata
-Ale nie powiedziałaś że się już z kimś spotykasz- poprawiła włosy i spojrzała na mnie
- Nigdy nie było chwili żebym nie myślała o tobie o tym co jest tobie potrzebne- zagryzła wargę- Zawsze martwi się o wszystko taka jest moja rola, ale do końca życia nie będziesz mieszkać ze mną- wzruszyłam ramionami. Na razie nie zakładało się abym skończyła liceum przed trzydziechą/.Popatrzyła na mnie z troską nienawidzę gdy tak robi
- Gdy będziesz mieć swoje dzieci zobaczysz jak to jest..Tylko...-uniosłam brwi- Bądź po prostu szczęśliwa na dorosłość przyjdzie odpowiedni czas
- A nie jest już czas?- pokręciła głową
- Nadal jesteś moją malutką córeczką..
- Dobra , dobra idź już na tą randkę i się nie rozklejaj- po wyjściu mamy zadzwoniła do Sandry, ale nie odebrała. Pewnie leży gdzieś pijana w końcu piątek. Rano napisałam do Idy czy wszystko ok. Odpisała ''ok'' i tyle. Marlena nadal przeżywała załamanie, Kacper to inny gatunek ludzki. Daniel wyrwał jakąś laskę i są na randce. Wszyscy żyją, a ja siedzę w dresie w piątkowy wieczór. Czy wszechświat chce dać mi kopa w dupę? Wielkiego! Ah po co ja się użalam nad sobą. Sięgnęłam po wódkę z barku , z którego mama korzystała raz do roku . Skoro nikt nie chce pić ze mną to sama się napije ze sobą. Dobre i takie towarzystwo. Po kilku kielonach życie nabrało kolorów. Leżałam na kanapie. No może zwisałam to lepsze określenie. Drzwi wejściowe się otworzyły. W progu stał Ida, albo jej zjawa./ Ciężko stwierdzić. Wyglądała okropnie ślicznie. Jej długie włosy były krótkie i to dosłownie ledwo sięgały ramion, miała na sobie sukienkę koktajlową i szpilki, przy niej wyglądałam jak bezdomny. usiadła na oparciu i popatrzyła na mnie. uniosłam głowę z podłogi i oprałam się na łokciach.
- Ee wszystko ok?- spytałam  pijackim głosem
- Ok- niech ją szlag- Idziemy na imprezę- rozejrzała się dookoła- W towarzystwie ludzi nie wódy
- Wszyscy mnie olali a ona nie- pokazałam prawie pustą butelkę wódki. No dobra kilka kielonów przemieniło się naglę w kilkanaście.
- Idziesz?
- Co jest z tobą?- wzruszyła ramionami
- Czegoś nie mówisz- akurat teraz zebrało mi się na czułe rozmowy
- Każdy ma jakiś sekret. Tylko dla siebie- ja nie? Wszystko im mówię. I może to jest błąd, ale moje życie jest tak nudne i żałosne że nie mam nawet czego ukryć. - Obcięłaś włos- zauważyłam mądrze
- Postanowiłam zmienić swoje życie- Czekałam aż wyjaśni, ale zajęła się swoimi paznokciami
- Postanowiłaś zmienić swoje żucie?- powtórzyłam - Ktoś umarł?


Marlena

Nie spodziewałam się tak szybkiego obrotu wydarzeń, ale w tej chwili nie narzekam. Jego usta na moich. Mimo rozstania i tego co mi powiedział pragnęłam tego tak bardzo. Zranił mnie, ale teraz to nie było ważne. Ważne było to jak się czuje teraz.
- Słuchaj- powiedział Marcin zakładając spodnie- Na prawdę czuje się winny tego że cię zdradziłem.
- Czy musimy o tym gadać teraz?
- Przespałem się z Sandrą- podniosłam gwałtownie głowę- To było na jednej imprezie była tak zalana i na ćpana że pewnie nie pamięta a potem całowałem się z Idą- to był jak cios w twarz. Nie mogłam wypowiedzieć ani słowa. Zapomniałam jak się mówi. Zabrałam swoje rzeczy i popatrzyłam na faceta, którego kochałam jak na innego człowieka. Chociaż teraz wiem kogo powinnam znienawidzić. Wyszłam, po prostu wyszłam. Na dworze lało idealnie. Nawet nie płakałam. Czułam się jak szmata. Jak mogłam myśleć że bedzie dobrze po takim czymś. Nie wiem czego nienawidzę bardziej siebie czy jego. Jeszcze przespał się z Sandrą?! I ten pocałunek z Idą od kiedy mnie zdradzał i z kim? Weszłam do mieszkania i zauważyłam mamę w kuchni, ale nie miałam ochoty z nią gadać.
- Marlena?- niech to szlag. Oparłam się o kolumnę i popatrzyłam na nią- Coś się stało?- wzruszyłam ramionami. Wytarła ręce w ścierkę i wzięła kilka oddechów.- Rozmawiałam z mamą Sandry- wywróciłam oczami - Rozwodzą się- uniosłam brwi nie mówiła nam- Ale to nie ważne, chodzi o...znasz jej chłopaka?- Ona ma chłopaka?!
- Nie, a co z nim?
- Nie nic- uśmiechnęła się i wróciła do gotowania. Chyba czegoś mi nie mówi. Prychnęłam, ale nowość
- Mamo?- Usiadła przy wyspie kuchennej.
- Po prostu- zaczęła- Jej mama się o nią martwi. Ciężko w to uwierzyć, ale chyba bierze coś- Sandra i dragi wybuchowe połączenie jakoś mi nie jest ciężko w to uwierzyć. Nie powiem jej że to nie nowość chociaż... Ona przespała się z moim chłopakiem. Nie pomyślała aby mi o tym powiedzieć.
- Lepiej się upewnić- mama zamrugała kilkakrotnie i się dopiero odezwała
- Podejrzewasz coś?- wzruszyłam ramionami i wyszłam. Karma to suka i Sandra też. Odpłacę się za na dobre a z Idą się rozliczę inaczej. Nawet wiem jak.

Sandra
- Słuchaj nie mam problemu po prostu się źle czuje!- spojrzałam na Krystiana, ale nie wyglądał na przejętego. Siedziałam na muszli klozetowej i próbowałam się ogarnąć, ale coś mi nie wychodziło. Ta impreza stała się beznadziejna.
- Napij się to ci przejdzie- spojrzałam na niego spod łba.
- Jak nie chcesz mi niczego dać pójdę do kogoś innego- uśmiechnęłam się słodko. Chciałam obok niego przejść, ale złapał mnie za nadgarstek. Pocałował mnie brutalnie aż bolało. Jego ciemne oczy pociemniały bardziej. Uśmiechnęłam się triumfalnie kiedy wyjął z kieszeni jedną tabletkę. Przyssałam się do niego jak pijawka.
- Tylko nie przesadzaj z tym mocny towar- wsunął mi do tylnej kieszeni rękę- Pokiwałam głową.
- Wynagrodzę ci to- uniósł brwi. Polizałam wargi- Później- szepnęłam do jego ust i wyszłam. Miał na prawdę dobry towar po chwili już się świetnie bawiłam piłam, tańczyłam i nie zwracałam na nic uwagi. Na biodrach poczułam czyjeś ręce. Odwróciłam się. Przede mną stały Ida i Zuza.  -
-Siema!- krzyknęła Zuza. Zaciągała się. Spojrzałam pytająca na Idę
- Ma nową przyjaciółkę wóde!- zaśmiałam się po chwili zobaczyłam ze Zuza trzyma się Idy jak koła ratunkowego. Ciekawe jak tu ją doczłapała. Choć blondynka też wyglądała na wstawioną.
- Długo już jesteście?!
- Chwilę.. no dłuższą- zaśmiała się. Zuza mruknęła coś pod nosem. Złapałam ją za rękę i pociągnęłam w stronę kibla. Posadziłyśmy brunetkę przy wannie blisko toalety.
- Mam niezły towar- szepnęłam. Ida westchnęła- No weź bez ciebie to nie to samo tylko jedna mała tabletka.
- Nie...
- Nie mam krechy- wyjaśniłam szybko. - To jest lepsze- nie wyglądała na przekonaną.
- Od kogo?- wzruszyłam ramionami z uśmiechem. Pokręciła głowę niedowierzająca, ale łyknęła tabletkę. - Zuzie nawet nic nie mów i tak nie weźmie.
- Prosze cię w tym stanie wszystko łyknie- złapała mnie za rękę, ale ją zignorowałam -Zuzu chcesz coś na poprawę? - brunetkę wyciągnęła ledwo rękę przed siebie, uśmiechała się. To dobry znak.
- Jesteś nie możliwa
- Powiedziała świętoszka- wyszłyśmy z łazienki. Cały świat wirował . Było cudownie, ale miałam fazę. Idę zgubiłam gdzieś a Zuza wyglądała lepiej już stała na nogach i tańczyła. Mówiłam że poczuje się lepiej. Krystian złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Chciałam go pocałować, ale był wściekły- Co jest?- pociągnął mnie do sypialni. Wepchnął do środka. - Powiedz co jest?1- prawie krzyczałam
- Zamknij ryja!- warknął. Chciałam wyjść, ale pchnął mnie na łóżko- Przepraszam- szepnął. Pomasowałam nadgarstek. Wyszedł po prostu wyszedł? Już nie miałam ochoty na imprezę.


czwartek, 3 września 2015

Rozdział 3

                    ''Ciągniemy się na dno
                Co krok, co dzień, co noc ''                    


  DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ

Sandra 
- Co się z wami dzieje?- spytał Daniel siadając obok nas. Od dwóch tygodni nie było Idy. Nie odbierała telefonu nie było jej w domu Zuza umierała ze strachu. Monika, starsza siostra Idy mówiła że jest chora, ale miałam złe przeczucie. Marlena nie odzywała się prawie ogółem. Powiedziała nam o Marcinie. Piła coraz więcej, wyglądała jak żywy trup.  Zuza nie chciała powiedzieć co zaszło między nią a Kacprem, unikali się jak ognia, nie przebywali w jednym pomieszczeniu. Tylko ja i Daniel żyliśmy normalnie. 
- Co się z nami stało?- poprawiła chłopaka.Spojrzałam na Kacpra. Nie patrzył na Zuzę udawał że jest powietrzem. - Co się dzieje z Idą?- zadawałam pytania, na które nikt nie był w stanie odpowiedzieć. Marlena nerwowa patrzyła na wszystkich.
- Muszę wam coś powiedzieć- szepnęła patrząc za Zuzę 
- Przecież nic jej nie jest, skoro Monika mówi że jest chora- Powiedział Kacper rozkładając ręce. Zignorował Marlenę, albo jej nie usłyszał. - To pewnie tak jest
- A skąd możesz wiedzieć!- wybuchła Zuza- Byłeś u niej?! Widziałeś..?
- A ty?- spytała Marlena- Widziałaś co się z nią działo? Jak wyglądała? Powiedziała ci? Nie! Ponieważ nie zauważyliśmy nawet że unikała nas...
- Ej ludzie nie mamy o co się kłócić- wtrącił Daniel- Tak się niczego nie dowiemy.- Wyciągnęłam papierosa. Miał rację. 
- Musimy czekać- powiedziałam- A teraz rozwiążmy problemy, które jesteśmy w stanie. Do łazienki wszedł Krystian. Popatrzył na nas i się uśmiechnął. 
- Ktoś umarł?- spytał widząc nasze miny. Pokręciłam głową. Usiadł obok mnie i zabrał mi papierosa z buzi. Polubiłam go, przez dwa tygodnie był jedyną osobą, która była mną zainteresowała. Odciągał mnie od problemów. - Idziemy?- szepnął mi do ucha. Już dawno skończyliśmy lekcję, ale tylko tu udało nam się spotkać w całości..no prawie. Kiwnęłam głową i wstałam. Popatrzyłam na moich przyjaciół. 
- Dajcie znać jakby coś się zmieniło- powiedziała i się z nimi pożegnałam. Ruszyłam do wyjścia a Krystian za mną
- Co się z nimi dzieje?- spytał gdy wyszliśmy ze szkoły. Na zewnątrz robiło się już zimno. Sięgnęłam po jego rękę. - Hej- potarł mój policzek. Posłałam mu uśmiech nie odpowiadając na pytanie. Ruszyliśmy w stronę mojego domu. Szliśmy w ciszy, nie przeszkadzało nam to. Odprowadził mnie pod dom. Odwróciłam się do niego twarzą,  Nachylił się i mnie pocałował. Najpierw delikatnie, ale potem namiętnie. Przybliżyłam się do niego. Pocałunek się skończył a ja chciałam wiecej. Odsunął się, przekręcił głowę na bok bacznie mi się przyglądając. - Wiesz ze możesz ze mną pogadać?
- Tak, ale jeszcze nie teraz- pokiwał głową- Dziękuje- szepnęłam i weszłam do środka. Na sofie leżał mój brat oglądając telewizję. Usiadłam obok niego zwlajac jego nogi. Mruknął coś pod nosem. Myślałam że rodziców nie ma. ale znowu się kłócili. Z dnia na dzień coraz częściej.
- Tata zdradził mamę- spojrzałam na Bartka. Widziałam ból w jego oczach. Wiedziałam że tata ma romans, ale mu tego nie powiedziałam. Mama miała go w dupie zresztą jak nas. Przytuliłam się do niego. Pozwoliłam aby emocję wzięły górą.
***
Czego oczekiwali? Zrozumienia? Wsparcia?
- Nie byliśmy ze sobą szczęśliwi- powiedział tata. Mama opierała się oblat widziała ból wypisany na jej twarzy. - Możecie zdecydować z kim chcecie mieszkać albo zrobi to sąd. Spakowałem się już.- poklepał Bartka po plecach, gdy podszedł do mnie odsunęłam się
- Idź do tej dziwki- warknęłam i wyszłam

 Zuza
Miałam serdecznie dość tej całej atmosfery. W domu nie było lepiej mama mnie unikała i przesiadywała większość czasu w pracy. Kacper..ciężko było mi z nim przebywać. Widziałam go z  inną. A dzień wcześniej odmówił mi. Bolało jak cholera. Udawałam że mnie to nie obchodzi, ale na marnę. Stanęłam jak wryta widząc Idę, najwyraźniej świetnie się bawiła. Tańczyła w łazience i paliła. Śmierdziało trawą. Sandra też wyglądała na zadowoloną. My umieraliśmy ze strachu co się z nią dzieje a on jak gdyby nic przyszła i na dodatek na jarana
- Co robicie?- spytałam. Odpowiedziały mi śmiechem. Do środka weszła jakaś dziewczyna. Zmarszczyła nos, chodziła z nami do klasy.
- Może zaczniecie wciągać krechy?- popatrzyła na Sandrę z grymasem niezadowolenia- Albo nakręćcie seks taśmę
- Masz jakiś problem?- spytałam.
- Ja? Nie- powiedziała i wyszła. Dziewczyny nawet się n ie przejęły. To będzie ciężki dzień.
***
Ida wyglądała jakby umierała. Sandra leżała na materacu patrząc w jeden punkt. Marlena siedziała obok wyglądała na wkurzoną. Szturchnęłam Idę, aby wyciągnęła słuchawki z uszy. Do sali weszła sekretarka
- Ida Karska i Sandra Wysocka do dyrektora- blondynki popatrzyły na siebie nie wzruszone. Wyszły za sekretarką.
- Ciekawe o co chodzi?- spytał Daniel podchodząc do nas. Wywróciłam oczami widząc Kacpra uśmiechającego się do jakieś pustej lali.
- Może o to że paliły trawkę w łazience?- Popatrzyłam na Adę, dziewczynę, która widziałam w łazience.
- Zakablowałaś?- spytałam niedowierzająca
- Karma jest suką- odgarnęła swoje idealnie proste włosy na plecy- Nie bierzcie tego do siebie. Po prostu nigdy nie lubiłam Sandry- Oh będzie nie miło. Spojrzałam na Marlenę. Uniosła brwi. Przesrane.
- Wstawajcie!- do sali wszedł nowy nauczyciel wf. Podniosłam się z ławki i skierowałam do swojej klasy- Na mojej lekcji nie będzie obijania- Wyglądał na młodego, jego czarne włosy były w nie ładzie, ale dodawały mu uroku. Był surowy było od razu widać. Ida wróciła,ale bez Sandry. Wyglądała na wkurzoną i to bardzo- Witam panią spóźnialską
- To nie ja się spóźniłam tylko ty!- warknęła blondynka
- Nie jesteśmy na ty- powiedział wf spokojnym głosem. Dziewczyna machnęła ręką i stanęła obok mnie totalnie ignorując nauczyciela. Po patrzyła na Adę
- Ta suka jest skończona- powiedziała szeptem. Wciągnęłam z sykiem powietrze. Tego się obawiałam.
- O co chodziło? -spytał Kacper.
- Może nagramy seks taśmę z udziałem tej dziwki i puścimy po szkole?- zaproponowała blondynka. Zaśmiał się - Co jest między wami?- spytała patrząc na moją minę. Wzruszyłam ramionami- Nie było mnie dwa tygodnie a wy się jeszcze nie puknęliście?- o boże, błagam niech ten temat się skończy
- A może wolałbym puknąć cie?- spytał chłopak a mi krew odeszła z twarzy
- A co jeśli nie chce?- błagam! Błagam! Przybliżył głowę do jej ucha tak by tylko ona słyszała. Próbowałam ignorować jej chichot i to że podrywa mi chłopaka! No może nie do końca chłopaka, ale to nie fair. Dlaczego wszystko musi się dziać dookoła Idy.
- Jak skończyliście to może zaczniemy lekcje?- spytał wf patrząc na naszą trójkę. Hej! Ja nie mam nic z tym wspólnego
- Jasne- powiedziała wesoła Ida

2 TYGODNIE WCZEŚNIEJ

Ida
Krzyk, płacz..rozczarowanie. Nie mogłam na siebie patrzeć. Ręczniki leżące w wannie brudne od krwi. Rozmazany makijaż, brudne ciuchy.  Czemu jeden mały błąd zniszczył mi życie? Czemu nie potrafię normalnie żyć? Popatrzyłam na swoje dłonie. Łzy poleciały mi po policzkach. Poczułam pustkę. Złapałam się za brzuch i zgięłam w pół. Zaczęłam głośno łkać. Usiadłam w kącie i obiegłam się rękami. Schowałam twarz. Chcę umrzeć..nie zabijać. Nie chce żyć! Dlaczego muszę? Dlaczego mnie wszyscy opuszczają a ja ich nie mogę? Dlaczego?  Zaczęłam kołysać się w przód i tył.  Mój telefon zadzwonił. Sięgnęłam po niego odgarniając brudne włosy.
- Hej kocie- przywitał mnie wesoły głos Kacpra. Wzięłam głęboki oddech
- Hej- powiedziała jak najweselej potrafiłam
- Co się dzieje?- spytał
- Nic, czemu pytasz?
- Spotkamy się?
- Nie mogę...- drzwi wejściowe się otworzyły. Wpadłam w panikę, brudne ręczniki rzuciłam do kosza na pranie. Umyłam ręce.
- Co jest takiego ważnego że nie możesz?- w progu stał Kacper, jego twarz nie ukazywała żadnych uczuć. Wzruszyłam ramionami. Poprawiłam bluzkę i ruszyłam do kuchni. Sięgnęłam po szklanki i czystą z lodówki- Co się dzieje? - powtórzył pytanie biorąc butelkę z moich rąk. Polał po szklankach. Sięgnęłam po nią i wypiłam na raz. Sięgnął po moją dłoń. Wytarł łzy lecące po moich policzkach nie byłam nawet ich świadoma.
- Wszystko- powiedziałam szeptem- Jutro jest rocznica- powiedziałam. Rocznica śmierci mojej mamy. Nie kłamałam, ale unikałam prawdziwej odpowiedzi. Nie to było powodem.
- Wiem- przełknęłam gulę. - Monia idzie z tobą?- pokręciłam głową
- Będzie w pracy pójdzie po- pokiwał głową
- Iść z tobą?- pokręciła głową. Siedzieliśmy na kanapie dopóki nie usnęłam. Gdy się obudziłam już go nie było. Na zegarze wybiła druga trzydzieści. Przy stole kuchennym siedziała Monica. Usiadłam na blacie.
- Musimy pogadać- powiedziałam rozczesując palcami włosy
- Wiem- dopiero teraz zobaczyłam że ma podkrążone oczy i chyba płakała - Straciłam pracę- powiedziała szeptem. Zamknęłam oczy. - Dostałam tysiąc pięcet złoty wypłaty z tego tysiąc sto idzie na czynsz i rachunki
- I co teraz?- wzruszyła ramionami
- Poszukam czegoś nie martw się- pocałowała mnie w czubek głowy i poszła do swojej sypialni. Poszłam do łazienki i zamknęłam drzwi na zamek. Sięgnęłam po żyletkę. Popatrzyłam w lustro. Kim się stałam? Kim jestem? Tak, tak jestem słaba. Przejechałam żyletką po nadgarstku gdzie widniało kilka innych blizn. Zabolało, ale nawet się nie przejęłam. Naciągnęłam rękaw rozciągniętego swetra i obmyłam twarz. Zapukałam do pokoju Moniki
- Monia?- spytałam wchodząc w ciemność, dziewczyna leżała na łóżku tyłem do drzwi. Zamknęłam je i położyłam się obok niej
- Jak radzisz sobie z tym wszystkim?- spytała cicho
- Uwierz mi nie radzę sobie tak dobrze jak wygląda
- Chciałam abyś miała wszystko
- Mam wszystko, mam rodzinę. Nie którzy nie mieli tyle szczęścia- po moim policzku poleciały łzy. Czy potrafię do docenić?







środa, 19 sierpnia 2015

Rozdział 2

Sandra

-Słuchaj blondi nie żebym chciał wtrącać się w twoje życie, ale nie za dużo?- spojrzałam na chłopaka spod łba
-Masz racje- uśmiechnęłam się – Nie chcesz się wtrącać- skinął głową i podał mi dyskretnie pudełeczko po proszkach przeciwbólowych.- Dzięki, jakby co. Znam twój numer- odwróciłam się na pięcie i skierowałam się na przystanek autobusowy. Włożyłam dwie tabletki do ust i popiłam wodą. Tego mi brakowało. Jak miałam wytrzymać cały tydzień bez moich pomocników? Uśmiechnęłam się sama do siebie. Po dziesięciu minutach jazdy znalazłam się przed szkołą. Rozpoznałam Zuzę z daleka.
-Cały dzień na haju- odwróciłam się do chłopaka w kapturze.
-Serio?- uśmiechnęłam się zadziornie- Znowu ty? Zaczynam się bać że mnie prześladujesz
-Właściwie to mam sprawę- uniosłam brwi – Załatw mi trochę swojego towaru- prychnęłam
-Nie wiem o czym mówisz- chciałam odejść, ale złapał mój nadgarstek. Pociągnęłam, ale nie puścił- Słuchaj nie wiem kim jesteś a tym bardziej nie wiem o czym mówisz. Jasne?- zaśmiał się
-Spekulowałbym na ten temat- uniosłam brwi- No chyba że wolisz abym sam się dowiedział skąd masz towar, ale wydaje mi się że twoimi rzekomi przyjaciele nie wiedzą- popatrzył na moje usta- tego i owego
-Jeżeli coś im powiesz to...-przyciągnął mnie bliżej tak że czułam jego perfumy
-To co?- aww znielubiłam już go. Nie odpowiedziałam. Co miałam powiedzieć? - Poproszę na jutro czegoś czym pudrujesz nosek- dotknął mojego nosa. Uśmiechnął się i odszedł. Co do..? Ja pierdole. Ruszyłam szybkim krokiem do środka. Wpadłam do łazienki na drugim piętrze. Na parapecie siedziała Marlena. Nie wyglądała na wesołą. Po jej policzku leciały łzy rozmazując idealny makijaż. Patrzyła na mnie.
-Zaproponowałabym ci chusteczkę, ale nie mam- popatrzyłam i sięgnęłam po papier toaletowy- Sraj taśma może być?- pokiwała głową. Usiadłam obok niej. Nie chciałam naciskać.- Co się stało?- spytałam tak cicho że nie wiedziałam czy usłyszała
-Czemu nasze życie jest do dupy? Czemu nie możemy żyć jak inny bez problemów...
-Bez ciągłej melancholii- spojrzała na mnie ze zrozumieniem. Nie pamiętam jak ją poznałam, ale nigdy jej nie widziałam płaczącej. To ona zawsze była optymistką. Zawsze składała naszą paczkę do kupy. Tak naprawdę nie znałam jej tak dobrze jakbym chciała. Nikt z nas się tak nie znał. Kłamstwa nas oddalały co raz bardziej. Ciekawe kiedy odejdziemy wraz z nimi. - Żadne z nas nie chce tego czuć...ale to nieunikniony. -Nasza przeszłość nie może kierować przyszłością. Jesteś silna. Dasz radę.- Abyśmy my dali. Pokiwała głową. Wytarła rozmazany makijaż i posłała mi najszczerszy uśmiech. - Idź, ja i tak nie idę.
-Dziękuje- powiedziała i wyszła. Poczułam pustkę. Sięgnęłam po kolorowy papierek, schowałam się do kabiny. Rozprowadziłam po zeszycie biały proszek i wciągnęłam dwie kreski. Pociągnęłam nosem. Poczułam się dużo lepiej. Oparłam głowę o drzwi kabiny i czekałam na lepszy skutek.

Zuza
No co ty nie powiesz?! Spojrzałam na nauczycielkę od matematyki z pogardą. Tłumaczyła mi że mam fatalne oceny i myślała ze przez to gadanie naglę zmądrzeje. Ta akurat. Jakbym była jedyna w tej klasie. Same ułomny i nic więcej, ale nie ona musiała się uwziąć na mnie. Szturchnęłam Kacpra łokciem. Otworzył oczy i uśmiechnął się
-Co jest śliczna?- poczułam ciepło na sercu, uwielbiałam tego chłopaka, ale w życiu mu się do tego nie przyznam. Był jedynym z kim uprawiałam seks. Bałam się przyznać że z nim straciłam dziewictwo. Słyszałam jak dziewczyny chwalą się z kim sypiały i ile razy. A ja? Byłam niedoświadczona i na dodatek zakochana w chłopaku dla którego liczył się tylko seks. W sumie można to wykorzystać
-Chce żebyś mnie przeleciał jak połowę lasek w tej szkolę- szepnęłam. Pa patrzyłam w jego zielone oczy. ---Był zdziwiony?
-Zuza..ja..-podrapał się po głowię- Nie chce.- moja szczęka uderzyła o podłogę. Odmówił mi ?! Chyba moje serce się właśnie zatrzymało – Nie jesteś taka jak..
-Jak kto?- wyszeptałam
-Jak połowa lasek w tej szkole. Koniec tematu.- powiedział i wrócił do udawania że robi notatki
-Wcześniej ci to nie przeszkadzało, ale cóż jednorazowe numerki nie mogą się powtarzać
-Czy ja powiedziałem że nie chce tego powtórzyć?- powiedział przez zaciśnięte zęby
-To o co ci chodzi?
-O to że nie będę się z tobą pieprzyc!- warknął. Rozejrzałam się po klasie, ale nikt nie zwracał na nas uwagi
-Okej!- rozłożyłam ręce w geście poddania się. Nie tak to sobie wyobrażałam.- Jak Sandrę pukasz to nawet nie mrugniesz- mruknęłam cicho 
- Boże..-wywrócił oczami- Naprawdę tego chcesz abym traktował cię jak dziwkę?- to było by lepsze niż obojętność. 
- Jak koleżankę od seksu- spojrzałam na niego, jego blond włosy były równo ułożone na żel. Wyglądał jak anioł na samą myśl robiło mi się ciepło
- Dlaczego naglę interesuje cię taki układ?- Bo jestem w tobie szaleńczo zakochana odkąd straciłam z tobą dziewictwo, ale ty tego nie wiesz bo jestem na tyle głupia aby zadawać sobie ból. Wolę abyś robił to ze mną a nie z kimś innym. 
- Od nie dawna- spojrzał na mnie spod łba. Pokręcił głową- Jak chcesz. Tylko spytałam. Nie ważne i tak.. nie ważne- awww! Nie tak miało być. Powinnam kopnąć się w czoło. Co ja sobie myślałam!? DEBILKA! 
- Pani Kownacka- podniosłam wzrok na nauczycielkę- Zechciałabyś wytłumaczyć jak rozwiązać to równanie?- spojrzałam na tablicę i otworzyłam szeroko oczy. Orzesz...co? W ogóle da się to rozwiązać? 
- Eee nie? 
- Ponieważ?- ponieważ napisał to totalny szaleniec? 
- Nie potrafię? 
- Ciekawe-mruknęła- Zdawało mi się że potrafisz, skoro przez całą lekcję gadałaś że sowim chłopakiem. I jestem święcie przekonana że na dzisiejszy temat- Chłopak? Spojrzałam na Kacpra, ale on się tylko uśmiechał 
- Właściwie, proponowałem jej korepetycję- powiedział do nauczycielki z uśmiechem 
- Na pewno na temat matematyki?- Co? A na jaki? Zapadnę się pod ziemię- Spekulowałabym na ten temat
- Ja spekulowałbym na to że pani spekuluje- zmarszczyłam brwi. Co? Na jaki temat? 
- Skoro jesteś taki chętny wraz z Zuzą przygotujecie zadania ze strony 120. Wszystkie- powiedziała z naciskiem. - Na ocenę. Oczywiście 
- Naturalnie- powiedział blondyn z uśmieszkiem. Na szczęście zadzwonił dzwonek 
- Nawet nie myśl że ci w tym pomogę- powiedziałam gdy wyszliśmy
- Nawet nie myśl że się z tego wywiniesz- walnęłam go w ramię i ruszyłam do łazienki. Siedziała tam Ida paląc szluga 
- Gdzie byłaś?- spojrzała na mnie jakby to było oczywiste. - Mam przechlapane. Baba od matmy da mi popalić w tym roku a to twoja wina!- To jej wina gdyby przyszła na matmę, nie siedziałabym z nim i nie marzyła o dzikim seksie, tylko skupiła się na nauce. 
- Jasne- powiedziała i ruszyła do wyjścia gasząc po drodze szluga- Idę do domu
- Co?- wyszła zostawiając mnie samą 

Marlena 
To był najgorszy dzień w moim życiu. Nie potrafiłam wymusić nawet jednego uśmiechu. Chciałam schować się pod kołdrę i umrzeć w rozpaczy. Gdy pytali co mi jest udawałam że źle się czuje. W drodze do domu Zuza żaliła się  na Kacpra. Sandra udawała ze jej słucha, ale tak naprawdę żyła w swoim świecie. Miałam ochotę wybuchnąć. Powiedzieć co mi leży na sercu, ale nie mogłam wydusić słowa. Patrzyłam na Zuzę ze udawanym współczuciem. Jej problemy w tej chwili były żałosne. Dlaczego nasze życie musi się psuć z dnia na dzień? Wysiadłam z autobusu żegnając dziewczyny skinieniem głowy, nie było mnie na wiecej stać.  Myślałam że mogę decydować o swoimi życiu, ale najwidoczniej nie. Zaczął padać deszcz. Idelanie pasująca pogoda do mojego nastroju 
- Hej- spojrzałam na Idę, która siedziała na ławce przy moim bloku. Usiadłam obok. 
- Hej- wyglądała jak zbity pies. Rozciągnięta bluza włosy w nieładzie. Podobno była dziś w szkole, ale nawet jej nie widziałam. W dłoni trzymała szluga. - Gdzie dziś byłaś? Zuza ma kryzys a Sandra...zaczęła myśleć- zaśmiała się. Wyglądała jakby nie przespała nocy. W sumie nie gorzej niż ja. 
- Musiałam pomyśleć- mruknęła. To nie tłumaczyło dlaczego nie było jej  w szkole, albo była i się ukrywała. 
- Nad czym?- spytałam, próbując nie myśleć nad swoim losem, ale nie mogłam. Musiałam komuś powiedzieć- Marcin mnie zdradził- powiedziałam niemal szeptem. Popatrzyła na mnie, ale nic nie powiedziała- A co najgorsze że nie jeden raz- kontynuowałam- I nie z jedną\
- Zawsze był kutasem- spojrzałam na nią. Znała go dłużej niż ja. Mieszkali na tym samym osiedlu. - Jestem w ciąży- szepnęła. Otworzyłam buzię, ale nie wydałam żadnego dźwięku- Nie wiem kim jest ojciec. Chce usunąć- ostatnie słowa powiedziała tak cicho że musiałam się zastanowić czy dobrze usłyszałam. Teraz moje problemy wydawała się błahe. 
- Jesteś pewna? - po jej policzku pociekły łzy, ale szybko je wytarła 
- Nie chce tego czegoś co robi się we mnie. Nie będę to kochać.
- Jak?- spytałam udając że nie ruszają mnie jej słowa. Nie mogłam jej powiedzieć że jest hipokrytką, że jej mama by tego nie zrobiła, ale ona nie potrzebowała wrogów. Potrzebowała przyjaciół, a ja mam zamiar popierać ją we wszystkim co postanowi. Podała mi pudełko, które wyjęła z torby. 
- Proszki poronne. -przełknęłam ślinę 
- Powiesz komuś?- pokręciła głową - Kolejne sekrety- zamknęłam oczy- Dobrze nie powiem im.- pokiwała głową i zacisnęła mi rękę - Chodź zrobię ci kawy. Przemokłam - uśmiechnęła się z wdzięcznością 

czwartek, 14 sierpnia 2014

Rozdział 1

''Znów o Niej myślisz i masz
 nadzieje, że Ona choć trochę też.''






Zuza
-Jak myślisz moja mama się zgodzi?- szepnęłam do przyjaciółki, która najwidoczniej spała. Kopnęłam ją pod ławką, skrzywiła się, ale otworzyła jedną powiekę.- Myślisz że moja mama się zgodzi?- powtórzyłam pytanie
-Co mamy za lekcję?- rozejrzała się po klasie z obrzydzeniem
-Biologie leci jakiś film o narodzinach małp- spojrzała na mnie jakbym zwariowała
-To zależy czy będziesz przekonująca. Narodziny małp?- spytała podnosząc głowę na ekran, ale po chwili znowu opuściła ją na ławkę, zamykając oczy
-Czyli?
-Powiedz...-przerwała długim ziewnięciem- ze dostałaś jakąś pozytywną ocenę i po problemie na pewno się zgodzi.- Tak moja mama zawsze mi ufała to czemu nie teraz w końcu to wycieczka szkolna na która każdy jedzie. No nie wszyscy w tym samym celu.
-Spałaś coś w ogóle w nocy?- spytałam zerkając w lusterko. Machnęła na mnie ręką dając znać abym się w końcu zamknęła. Wywróciłam oczami- Weź coś . Czytałam na necie ze pod...
-Masz coś przy sobie?- pokręciłam głową.- Jest dziś impreza u Kacpra?- pociągnęłam błyszczykiem po ustach i uśmiechnęłam się do swojego odbicia. Kochana każdy padnie na kolana gdy cie zobaczy. Napotkałam wściekły wzrok Idy. Uśmiechnęłam się przepraszająco
-Chyba tak, spytaj go jak będzie dziś w szkole, mówił coś że dziś mają jakaś klasówkę i nie wie czy wpadnie. A właściwie dlaczego tak ostatnio o niego wypytujesz?- zrobiłam minę niewiniątka. Jej wzrok utkwił w mojej twarzy czekając na odpowiedź
-Tak porostu z ciekawości mieszkacie nie daleko siebie więc- Zrobiła minę ''Wyglądam na idiotkę?”
-Martwię się o ciebie- nie tego się spodziewałam.- Kacper zachowuje się jak kutas. Myślisz że ile razy przeleciał Sandrę? - otworzyłam szerzej oczy.
-Sandrę?- pokiwała głowa- Dlaczego akurat ją?
-A nie ciebie?- wywróciłam oczami – Ponieważ ona na niego leci a ty zachowujesz się jak cnotka...
-Przed chwilą powiedziałaś abym na niego uważała a teraz
-Żebyś się w nim nie zakochała bo cię zrani- wyjaśniła- A nie żebyś nie poszła z nim do łóżka. Kiedyś trzeba stracić dziewictwo- Skarciłam ją wzrokiem na co ona uniosła brwi- A on jest chętny- mruknęła cicho.
-Nie jestem dziewicą- odpowiedziałam. Spojrzała na mnie ze zdziwieniem, ale po chwili się uśmiechnęła
-Palce się nie liczą- zarumieniłam się. O czym ta dziewczyna myśli?
-Nie jestem już dziewicą- powtórzyłam. Oparła się na łokciu czekając na dalsze wyjaśnienia- Było to w zeszłym roku-naganiała mnie ręką- Było lato...- wywróciła oczami
-Pikantne szczegóły- szepnęła
-Próbował być delikatny, ale nie wychodziło mu to przez co się trochę speszył...
-Miałaś orgazm?
-Nie bardziej skupiałam się na tym aby moja pochwa nie eksplodowała- powiedziałam za głośno. Nauczycielka posłała nam złe spojrzenie, ale wróciła na miejsce zajęta jakąś książka
-A z kim?- stawała się zbyt wścibska, czy porostu wstydziłam się tego tematu? Czułam się jakbym ogłaszała to całemu światu 
-A nie powiesz nikomu?- pokręciła głową- Nie twój interes- otworzyła buzię,. Ale po chwili ją zamknęła, zaczęła się bawić włosami. Ida zawsze przypominała mi skrzywdzone dziecko mimo że ukrywała emocje, zawsze wiedziałam co z nią jest. Nie potrafiła tego ukryć przede mną. Jej kręcone włosy opadły na ławkę wraz z jej twarzą, a ciało się trzęsło. Oparła policzek na zimny blat i popatrzyła na mnie ze śmiechem. Schowałam twarz w dłonie, ale też się uśmiechnęłam. Zapała mnie za rękę i włożyła coś do niej
-Łap okazję- szepnęła.

Sandra

-O!- krzyknęłam gdy wpadałam na kogoś w korytarzu- Chodzić nie umiesz cioto?!- warknęłam, ale zaraz pożałowałam. Chłopak na którego wpadłam okazał się być, słodziuchny. Jego brązowe oczy wydawały się być wściekłe. Jego ciemne włosy były rozczochrane, przydałaby się szczotka. Na jego twarzy widniał grymas niezadowolenia
-To ty na mnie wpadłaś, ale najwidoczniej ten utleniony łeb wypalił ci mózg i nie zauważyłaś
-To naturalny blond palancie- powiedziałam. Kiwnął głową. Jego wzrok utkwił w moich oczach. Przybliżył twarz do mojej abym tylko ja go słyszałam
-Jak nie będziesz zbyt naćpana to pogadamy mała- szepnął i odszedł. Bynajmniej tyłek ma ładny. Cmoknęłam i ruszyłam pod salę w której Ida i Zuza miały lekcję. Byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami odkąd pamiętam, ale nie chodziłyśmy do jednej klasy. Po chwili wyłoniły się ze środka.
-Ale wpadłam na palanta- poskarżyłam się gdy szłyśmy do kibla.
-Lubisz niegrzecznych chłopców - powiedziała Ida robiąc dziwne miny
-Nazwał mnie tlenioną blondynka- usiadłam na parapecie i uśmiechnęłam się szeroko- Idziemy do domu?
-Ja nie mogę mam zagrożenie z matmy- powiedziała Zuza poprawiając makijaż, spojrzałam z nadzieją na Idę, która rozpalała szluga. Zaśmiała się
-Będę mieć nkl jeśli nie zacznę chodzić, ale ja nienawidzę tej jędzy wszystko potrafi spieprzyć,a na nauczycielkę to już w ogolę się nie nadaje. Weź Kacpra i tak nie ma zamiaru iść- rzuciła podając mi paczkę mentolów. - Tylko bez żadnego sex'u- powiedziała szeptem tak aby nie słyszała jej Zuza. Usiadła obok machając nogami.
-Ona i Kacper?- szepnęłam zaciągając się. Wzruszyła ramionami, walnęłam ją po czym się zaśmiałam.
-O czym gadacie? - spytała Zuza siadając na ziemie
-O waginie Sandry
-Serio a myślałam ze o twojej- zaśmiałam się
-Lepszych tematów nie macie?
-Zuzu idziesz na impreze do Kacpra?- spytałam z naciskiem na jej ksywkę z przedszkola. Rzuciła we mnie paczką szlugów
-Pewnie tak może będzie coś więcej z tego niż tylko impreza- spojrzałam na nią pytająco
-Chce stracić dziewictwo drugi raz aby zapomnieć o pierwszym- wyjaśniła Ida
-Nie jesteś dziewicą?- spytałam zdziwiona
-Nie no dzięki wiecie?!- udała obrażoną a my się tylko śmiałyśmy
Ida
W mieszkaniu panowała grobowa ciemność tylko muzyka lecąca z wierzy dawała znak o żywej duszy. Rzuciłam buty na ziemię a torbę w róg małego salonu.
        Hej- podskoczyłam na głos siostry robiącej...pranie. Wow!- Czemu tak na mnie patrzysz?- spytała zdziwiona
        Robisz pranie...to takie naturalne – usiadłam na blacie w kuchni, gdzie również panował porządek.  Co było zaskakująco dziwne – Będziemy mieć gości?- spytałam z lekkim strachem, jak panuje tu taki porządek to jakich musimy mieć gości? Prezydenta?
        Nie głuptasie- zachichotała. Zachichotała?! OMG!
        Jesteś w ciąży?! - upuściła kosz z ciuchami na ziemie i spojrzała na mnie ze zdziwieniem. Chciała coś powiedzieć, ale w końcu zamknęła usta i pokręciła tylko głową. Coś się za tym kryło, nigdy nie sprzątała tak dokładnie jedynie to zmywała lub odkurzała resztą musiałam się sama zajmować.
        Poznałam kogoś- powiedziała po chwili ciszy, patrzyła na bluzkę którą trzymała w ręku. To żadna nowość faceci w tym domu, jej faceci to rutyna, zawsze było ich na pęczki więc czemu teraz zachowuje się inaczej?- Kogoś normalnego- dodała
        Normalnego?
        Ma pracę, zainteresowania traktuje kobiety z szacunkiem i chyba się zakochałam- dodała szeptem.
        Hola hala młoda damo! '' Zakochałam''?! Kochanie czy ty w ogóle kiedykolwiek miałaś faceta nie dla seksu a nie wiem może dlatego że czułaś się przy nim...-szukałam w głowie odpowiedniego słowa-... wyjątkowa?! Od razu wypalasz że się zakochałaś bo facet traktuje cię inaczej a ile go znasz? Na ile dobrze?
        Wiem o nim chyba wszystko to co powinnam wiedzieć po półrocznej znajomości...
        Znacie się pół roku i dopiero teraz mi to mówisz?- przerwałam jej z wyrzutem. Zeskoczyłam z blatu i złapałam ją za ramiona- Nie zjeb tego- powiedziałam. Pokiwała smutno głową. Wyciągnęłam paczkę szlugów z kieszeni jeansowej kurtki i wróciłam na miejsce. Monia nadal składała pranie z intrygującą dokładnością.- Jak ma na imię?- spytałam wracając do tematu
        Tomek- odpowiedziała próbując ukryć ekscytację.
        Czyli koniec z piciem i sex'em na naszej kanapie z byle kim?- zaśmiała się
        Chyba tak.- uf odetchnęłam z ulgą. - Właściwie dlaczego jesteś tak wcześnie?- spojrzała na mnie tym swoim opiekuńczym i zarazem złowrogim wzrokiem
        Źle się czułam- co tak naprawdę nie było do końca kłamstwem. Zadzwonił dzwonek od drzwi spytałam pytająco na siostrę, ale ona wzruszyła tylko ramionami. Ruszyłam do drzwi a gdy okazało się kto stoi przed nimi byłam zadziwiona.
        Hej Marcin- przywitałam się z blondynem. Był chłopakiem Marleny znali się od dziecka i długo już byli parą, Był od nas starszy, ale jej to nie przeszkadzało. Mieszka w tym samym bloku do którego przeprowadziłam się z Monią
        Siema- uśmiechnął się pokazując torbę pełną piw- Widziałem jak szłaś do domu- wzruszył ramionami- Może się ze mną napijesz skoro wszyscy twoi znajomi są w szkolę. Chyba- dodał z rozbawianiem, nigdy tak naprawdę za nim nie przepadałam był zbyt pewny siebie i zawsze był strasznie zazdrosny o moją przyjaciółkę.
        Spoko- złapałam buty i ruszyłam za nim na niższe piętro. Mieszkał sam co pewnie im pasowało. - Ładne mieszkanie- skomentowałam całkiem nieźle zadbane wnętrzem.
        Rozgość się- usiadłam na ciemnej kanapie a nogi położył na stoliku stającym prze nią. - Piwo z sokiem?- kiwnęłam głową nie miałam ochoty na nie, ale skoro mnie już zaprosił czemu nie? Przecież to chłopak mojej przyjaciółki i był po prostu miły.  Usiadł obok mnie i podał szklankę a sam sięgnął bo butelkę.
        Mam nadzieje ze nie siedzę na kanapie na której wydarzyły się pewne rzeczy?
- spytałam z uśmiechem
        Chyba z w moich marzeniach- powiedział smutno. Odwróciłam się  jego stronę
        Nic tego z M?- spytałam zdziwiona. Pokazał palcem jeden co miało chyba oznaczać że raz.  - A myślałam że jest jeszcze dziewicą
        A ty?- spytał z uśmiechem. Przejechałam jerzykiem po wardze. Czułam się skrepowana, ale zarazem  podobało mi się to. Położył rękę na moim udzie i jeździł w górę i w dół.  Odstawił butelkę i złapał mnie za twarz. Złożył delikatny pocałunek na moich ustach czekając na moją reakcję. Przybliżyłam usta do jego. Nie takiej reakcji się spodziewał, ale szybko się ogarnął i zaczął wpijać się w moje wargi tak boleśnie, że zarazem namiętnie. Zdjęłam jego koszulkę i rzuciłam na podłogę- Marlena- szepnął oddychając ciężko.
        Teraz się martwisz o nią po tym jak mnie pocałowałeś?!- spytałam wkurzona. Całkowicie zapomniałam że moja przyjaciółka jest jego dziewczyną.  Siedziałam na nim okrakiem, a jego ręce powędrowały na mój tyłek. Złapałam bluzkę którą ściągnął mi w międzyczasie i ruszyłam do wyjścia. Zatrzasnęłam drzwi i ruszyłam z powrotem do mieszkania tym razem od razu do swojego pokoju.